niedziela, 6 października 2013

15. Jego punkt widzenia

Z punktu widzenia Justina:
Westchnąłem i otworzyłem pudełko dane mi przez anonima. Co jeśli jest to zaklęcie i jeśli je przeczytam zakocham się w anonimie. Czekaj Justin, co ty gadasz, takie rzeczy nie istnieją. Kiedy zobaczyłem róże w pudełku byłem zdezorientowany. Co mam zrobić z tymi różami?  Czy ja wyglądam na faceta, który lubi róże? Czując się nie komfortowo położyłem pudełko pod łóżkiem, wziąłem list i czytałem go. 
'Chcę żebyś wziął czerwoną różę'  - OH. Teraz rozumiem, jaki jestem głupi i niegrzeczny.  Wziąłem pudełko i położyłem na moich kolanach. Zaczynam. Po przeczytaniu listu wszystkim o czym myślałem jest to jaką ona jest miłą osobą, i niesamowitą - i o tym, że powinna być pisarką. Położyłem się na łóżko i patrzyłem na sufit, nie mogę zasnąć, dzięki anonimie, wszystko o czym mogę myśleć to ona. Mój pierwszy krok w celu znalezienia jej zacznie się jutro. Mój budzik zadzwonił o 7 rano, wstałem z łóżka i udałem się prosto do łazienki, jednakże cofnąłem się, ponieważ zapomniałem wziąć ubrań. 
Wziąłem szybki, 5 minutowy prysznic, po założeniu moich rzeczy, umyłem zęby. Wyszedłem z łazienki, wziąłem torbę ze stolika znajdującego się blisko mojego łóżka i zszedłem na dół schodami. Zauważyłem notatkę i kanapkę na stole kuchennym; "MUSIAŁAM IŚĆ DO PRACY. ZJEDZ ŚNIADANIE!! LOL, MAMA" Zaśmiałem się, powiedziałem jej, że LOL oznacza głośne śmianie się, a ta na mnie nakrzyczała mówiąc, że mama ma zawsze rację i LOL oznacza dużo miłości. Biorąc kanapkę, wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi. Przybycie do szkoły 30 minut wcześniej jest nowym mną - chodzi o to, że nigdy się nie spóźniam, zawsze jestem na czas, ale szkoła zaczyna się o 8:30, a teraz jest 8:00. Można policzyć na palcach ręki uczniów znajdujących się w szkole. Wszyscy oni są prawdopodobnie wolontariuszami nauczycieli bądź bibliotekarki, wszystko co robią to czyszczą laboratoria z nauczycielem lub pomagają bibliotekarce zrobić porządek z książkami. Czekanie 30 minut zanudziłoby mnie na śmierć, więc zdecydowałem poczekać przed budynkiem szkoły. Idąc prawie pustym korytarzem sprawiło, że czułem się tak dziwnie - nie ma chichoczących dziewczyn, i chłopaków chichoczących na nie, nie ma żadnego hałasu. To właściwie dobre uczucie. Szedłem przez korytarz z zamkniętymi oczami, gdy uderzyłem w coś, nie, w kogoś.
- Cholera! - Ktoś powiedział, dziewczyna, z jej słodkiego głosu wiem, że to dziewczyna, otwierając oczy nie było nikogo. Spojrzałem w dół i zobaczyłem brązowowłosą dziewczynę zbierającą z ziemi książki, szybko usiadłem na kolanach i jej pomogłem.
- Przepraszam. - Powiedzieliśmy obydwoje. Spojrzała na mnie, i przysięgam na pana, że jej blada twarz stała się jeszcze bledsza! Nie wiem jak, ale kiedy zrobiła się bledsza wyglądała na umarłą.
- Hej! - Powiedziałem potrząsając delikatnie jej ramionami. - Wszystko w porządku? - Wyszeptałem miękko, lecz wystarczająco głośno, by usłyszała. Przytaknęła i potrząsnęła głową, uśmiechnąłem się i zacząłem podnosić książki z podłogi.
- Jesteś wolontariuszką w bibliotece, tak? - Zapytałem.
- Tak.
- Fajnie jest? - Zaytałem, a potem żałowałem. Znaczy, jak może być tam zabawnie.
 - Tak, mogę czytać rano po wykonaniu pracy, naprawdę to lubię. To jest dla mnie drgi dom, i dzięki czytaniu mam dobre oceny z agnielskiego. Czy wiesz, że angielski jest językiem numer jeden na świecie? Jestem pewna, że wiesz. Chodzi mi o to, że nie jesteś głupi. I najtrudniejszym językiem świata jest hebrajski! Chciałamsię nauczyć go, ale jest naprawdę bardzo trudny. Badania nie kłamią. Uwierzysz, że.. ? - Przerwała, kiedy usłyszała mój śmiech, to było słodkie. Ona była słodka. Spojrzała na mnie i zarumieniła się.
- Jak na nieśmiałą dziewczynę dużo mówisz. - Uśmiechnąłem się szeroko.
Odmówiła, kiedy chciałem zanieść pomóc jej książki do biblioteki, ale zanim zdążyła odejść powiedziałem. 'Nie pytałem o zgodę, zamierzam ci pomóc bez względu na to co powiesz. - Usmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jej rumieniec. Szliśmy do biblioteki w ciszy, więc oczywiście, że nie jestem fanem ciszy postanowiłem ją przerwać zadając naprawdę głupie pytanie.
- Więc w jakiej klasie jesteś? - Zabrzmiało to jak normalne pytanie, ale..
- Uh, uhm.. Jestem w tym samym roczniku co ty.. - Tak. Jestem strasznie złą osobą. Boże.
- Przepraszam.. Może nie jesteśmy w tej samoej klasie, więc nigdy cię nie zauważyłem.
- Jesteśmy właściwie w tej samej klasie na biologii, fizyce, art, wf, historii i na francuskim.  - To sprawiło, że się przykmnąłem. Jestem najgorszą osobą na świecie. 
- Przepraszam, że jesteś po prostu za cicha i dlatego cię nigdy nie zauważyłem? I nazywam się Justin.. Justin Bieber, a ty? - Milczała przez kilka minut.
- Tak może..
Ponownie ucichła.. Kiedy dotarliśmy do biblioteki, położyłem ksiażki na stoliku i odwróciłem się, by zobaczyć ją siedzącą już na krześle. 
- Dziękuję. - Powiedziała cicho i uśmiechnęła się do mnie.
BOŻE! Myślę, że straciłeś jednego z twoich aniołów! Potrząsnąłem głową.
- W porządku, życzę miłego dnia! 
Zanim zamknąłem drzwi, usłyszałem jej głos.
- Tobie też. I nazywam się Rose Evelyn. 
Pewnego dnia dam jej różę, lawendową różę. 
Była 8:15 i niektórzy uczniowie byli już w szkole. Podszedłem do klasy, gdzie miałem mieć pierwszą lekcję, angielski. Kiedy doszedłem tam zauważyłem kilku moich przyjaciół i podszedłem do nich.
- Juzteeen! - Krzyknął Chaz, przytuliliśmy się, był to męski uścisk oczywiście.
 - Gdzie się stary podziewałeś? - Zapytał Ryan. 
- Wiesz.. w domu. 
- Nie jesteś zabawny. - Wymamrotał Nolan. 
- Słyszę cię Olan. - Jęknął. 
- Nolan, nie Olan.
- Okej Olan. - Mrugnąłem do niego, a on pokazał mi środkowy palec.
 - Ale poważnie stary,  ostatnio rzadko kiedy jesteś z nami. - Powiedział Kian.
- Po prostu jestem zajęty nauką. - Skłamałem. Cóż, nie mogłem powiedzieć, 'Pisze do mnie anonim miłosne liści i lubię je czytać i nie wiem ciągle je czytam.'
- Gdzie Dylan ? - Zapytałem.
- Tutaj. - Pomachał ręką. Podszedłem do niego.
- Co tam stary? 
- Potrzebuję twojej pomocy. - Zmarszczył brwi, cóż nigdy go nie prosiłem o pomoc, więc jest prawdopodobnie zaskoczony. 
- Tak? - Zapytał i przygryzł kawałek jabłka. - Musisz mi napisać imiona wszystkich brunetek z naszego rocznika, które są mądre z chemii.  
Okej więc Dylan jest bardzo dobry w takich rzeczach. On jest jak detektyw w naszej szkoly. Wie wiele rzeczy, wie o wszystkich w tej szkole, jest w tym po prostu dobry.
- Dlaczego? - Zapytał. 
- Po prostu to zrób, naprawdę tego potrzebuję.
- Co dostanę w zamian?
Boże.
- Numer mojej kuzynki.
Jest STRASZNIE zauroczony w mojej kuzynce, ale jest zbyt nieśmiały by do niej zagadać. Co za koleś.
- Zrobię to. Tylko nasz rocznik, tak?
- Tak.
- Będziesz miał to zanim skończy się lekcja.
- Dzięki bracie.
- Ta, ta. 
Rozmawiałem przez kilka minut z przyjaciółmi, zanim zadzwonił dzwonek. Kiedy lekcja się skońćzyła wyszedłem z klasy i udałem się w drogę do następnej.
- Zaczekaj Justin!  - Usłyszałem kogoś wołającego moje imię, kiedy odwróciłem się zobaczyłem, że to Dylan.
- Tak?
- Tutaj masz imiona dziewczyn. - Wziąłem kartkę z jego ręki.
- Dziękuję. - Uśmiechnąłem się. Spojrzał zdezorientowany.
- Daj numer. - Zaśmiałem się, cholera.
- Napiszę ci. - Przytaknął i odszedł. 
W klasie miałem 5 minut zanim przyjdzie nauczyciel, więc zaczął przeglądać imiona.
35 dziewczyn. Jedna z nich jest moją najdroższą nieznajomą. Czytałem imiona i uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem imię Rose. Wiedziałem, że coś w niej było.

4 komentarze:

  1. kolejnu rewelacyjny <3 czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuje że to Rose jest jego najdroższa anonimową ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje tlumaczenie ♥ widze, ze akcja sie rozkreca ;)

    OdpowiedzUsuń