czwartek, 7 listopada 2013

30. Jej punkt widzenia

Z punktu widzenia Leny:
Przysięgam na Boga, że ostatniej nocy nie ustawiłam budzika. Boże. Jęknęłam, jest tylko 8 rano. A teraz nie śpię. Ktokolwiek ustawił budzi dostanie, oczywiście. Potrzebuję mojego pięknego snu! Wyłączając alarm, zauważyłam kartkę, której wcześniej tutaj nie kładłam, prawdopodobnie wujek Dom ją zostawił pisząc, że gdzieś wyszedł, usiadłam na łóżku i wzięłam kartkę ze stolika, otworzyłam ja i przeczytałam uważnie.
- "Weź prysznic, załóż coś wygodnego, zjedz śniadanie, które dla ciebie zrobiłem na dole, i kiedy skończysz jeść znajdź następną kartkę, wskazówka; jest w kuchni.
Wiele miłości, J."
Boże!! O mój Boże. W ten sposób zapyta mnie o randkę! Prawdopodobnie skończę z nim w restauracji czekającego na mnie z czerwoną różą w dłoni, zbyt przewidywalne. Nie narzekam, ale to jest po prostu zbyt przewidywalne, czyż nie?
Podążając za listą tego co miałam robić, pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, dzięki Bogu wczoraj Henry i ja poszliśmy do salonu piękności, więc nie muszę myć włosów.
Napisał "wygodne rzeczy". Więc zakładam mój ulubiony biały sweter, krótkie dżinsy nie są mega krótkie, to nasza pierwsza randka (tak myślę) i nie czułabym się za dobrze zakładając coś pokazującego znaczną część ciała.
Zeszłam po schodach prosto do kuchni, zauważyłam naleśniki na stole, pełno.
Gdy usiadłam na krześle zauważyłam papierek naprzeciwko mnie. Wolno go otworzyła.
"Ooop myślę, że zapomniałem napisać dzień dobry w pierwszym liście.
Dzieńdobry piękna.
Smacznego, nie zapomnij poszukać następnego listu.
Wiele miłości,
J."

Nie mogę uwierzyć, że ten chłopak jest we mnie zakochany. Jest prawdopodobniej najbardziej romantycznym facetem na świecie.
Zjadłam naleśniki, które smakowały jak niebo!
Potrafi gotować, jest mądry, niesamowity, przystojny, słodki, jest dżentelmenem, jest utalentowany - jest niezłą paczką! Nie wierzę, że taki ktoś jak on istnieje. Jak to jest, że cały świat go nie kocha?
Rozglądałam się wszędzie po następny list, ale nie mogłam go znaleźć. Westchnęłam ciężko. Gdzie mógłby być? Spojrzałam na lodówkę - O Boże! Pobiegłam do niej i otworzyłam drzwiczki, zauważyłam kartkę, otwierając ją powoli i ostrożnie poczułam na niej zapach perfum, zaśmiałam się.
" Znalazłaś! Moja dziewczyna! Teraz idź do samochodzu i zajedź do wschodniej części centrum handlowego, znajdziesz tam kolejne wskazówki.
Do zobaczenia wkrótce moja miłości,
J."
Pobiegłam do samochodu.
- Gdzie idziesz? - Odwróciłam się i zobaczyłam mojego wujka Doma stojącego z zakupami.
- Do galerii.
- Sama?
- Spotkam się tam z przyjaciółmi.
- Dobra, uważaj na siebie, nie rób niczego głupiego! - Ostatnie cztery słowa krzyknął. Przewróciłam oczami, poważnie?
 Zaparkowałam samochodu w zachodniej części centrum handlowego, napisał zachodnia strona w liście, prawda? Tak czy inaczej, po zamknięciu samochodu udałam się prosto do budynku, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
- Hej! - Krzyknęłam, sprawiając, że oczy wszystkich spoczęły na mnie i na kimś trzymającym teraz moje ramiona.
- Cicho, Lena. - Oh. Dylan.
- Jesteś kolejną wskazówką? - Zapytałam, oczywiście Lena, że jest.
- Tak, chodź za mną. - I tak zrobiłam.
- Teraz po prostu wejdź do tego korytarza, nie idź na lewo bądź prawo, po prostu wejdź, jeśli ktoś powie twoje imię idź do ich sklepu. - Powiedział, przytaknęłam.
- Lena. - Ktoś powiedziała, starałam się śledzić głos, sklep czekoladek. Chłopak uśmiechnął się do mnie i przytaknął, weszłam do środka sklepu. Wewnątrz zastanawiałam się gdzie jest tutaj Justin.
- Nie ma go tutaj, ale musisz wiedzieć, że jesteś prawdziwą szczęściarą, faceta, takiego jak on ciężko dzisiaj znaleźć.
- Wiem. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Tak czy inaczej, to jest twoja czekolada, zjedz to moja droga lub schowaj. - Zaśmiał się, wzięłam czekoladę z jego ręki, o Boże, ta czekolada kosztuje $68. - Teraz idź.
- Nie zapłacę za to. - Powiedziałam.
- On zapłacił, idź! - Podniosłam na niego brwi, a on wyszeptał "idź" więc tak zrobiłam, wyszłam.
- Lena. - Ktoś powiedział, ale tym razem był to damski głos. Ze sklepu z perfumami. Jeśli znowu będzie tak drogo to jak mu odpłacę? Weszłam do środka.
- Więc One Direction czy Taylor Swift? - Zapytała.
- Słucham?
- One Direction czy Taylor Swift?
- Umm.. One Direction? - Poszła do pomieszczenia dla personelu, czekałam na nią 4 minuty.
- To twoja perfuma One Direction. Nie mów nic, po prostu idź.
O mój Boże. Przysięgam na Boga, że nie wiem jak mu za to zapłacę, jestem spłukana.
Wyszłam ze sklepu i podążałam korytarzem, przez 10 minut nikt mnie nie zawołał.
- Lena. - Usłyszałam głos starczej pani. Rozejrzałam się, kiedy w końcu ją zobaczyłam, ma prawdopodobnie 70 lat, poszłam do niej.
- Jesteś szczęściarą. - Uśmiechnęła się do mnie. - Wejdź. - Jej sklep nazywa się antyczny, tak, sprzedaje antyki. - Znajdź karteczkę, moja kochana. - Powiedziała, Boże.
Rozejrzałam się po sklepie, kobieta weszła do pomieszczenia tylko dla personelu.
Patrzę na te wszystkie antyki i w końcu widzę karteczkę.
Różni się od innych, "Do Leny" jest napisane na złożonym papierze, otwierając wolno list mogę poczuć zapach perfum, zachichotałam.
" To nie jest czymś co normalnie robię,
ale zawsze będę, kiedy będę rozmawiał z tobą
to jedyny dla mnie czas w życiu by tak się czuć
i będzie tak na zawsze.
Myślę, że jesteś piękna, myślę, że jesteś mądra.
Twoja miłość daje mi ciepło, tak jakbym zakładał sweter.
Kiedy z tobą rozmawiam moje serce zaczyna bić szybciej.
Mam nadzieję, że to nigdy nie minie.
Tak bardzo cię kocham, naprawdę.
Moje serce należy do ciebie, tylko do ciebie.
Od kiedy poznałem cię pierwszy raz,
próbowałem wyrzucić cię z mojej głowy, ale nie potrafiłem.
Bycie obok ciebie sprawia, że czuję się jakbym był w raju,
kiedy myślę o tobie, myślę o wieczności.
Daj mi szansę i sprawię, że poczujesz się jak jedyna dziewczyna na świecie.
Pytam cię z głębi mojego serca;
Będziesz moja i zostaniesz ze mną na zawsze?"
Kiedy skończyłam czytać kartkę - lub list, lub poemat. Płakałam. To jest takie romantyczne. Takie słodkie.
- Więc będziesz moja i zostaniesz ze mną na zawsze? - Podskoczyłam, kiedy usłyszałam jego głos, odwróciłam się, by zobaczyć go uśmiechającego się do mnie, trzymającego lawendową różę. (Lawendowe róże pokazują, że zakochałeś się w kimś od momentu, kiedy go zobaczyłeś.) Płakałam, oczywiście ze szczęścia.
Myliłam się, myślałam, że to skończy się w restauracji, ale wygląda na to, że skończyło się w sklepie antyków. Głupi mózg Sherlocka!
- Proszę nie płacz.- Powiedział podchodząc bliżej, uśmiechnęłam się do niego.
- Tak. - Powiedziałam, spojrzał na mnie i podszedł bliżej.
- Więc teraz, jesteś oficjalnie moją dziewczyną? - Przytaknęłam.
- Tak, moja miłości. - Pomieszczenie wypełniała cisza. Patrzył na moje usta, a ja na niego. Wie, że chce mnie pocałować i ja też tego chce, spojrzałam ponownie w jego oczy, błyszcza się, kiedy zwraca wzrok na moje usta, przybliżyliśmy się do siebie, a nasze oddechy zmiksowały się zanim usta w końcu się dotknęły. Dla nas dwóch czas się zatrzymał, tak jakby tylko my bylibyśmy na świecie w tym momencie i ledwo zdałam sobie sprawę, że jego usta są na moich, chciałam go tak całować przez długo czas i w końcu to się dzieje. Pocałunek był powolny i delikatny, zaczął ruszać ustami, smakując mnie, trzymałam go jedną dłonią za policzek, a drugą oplotłam wokół szyi, natomiast on trzymał mnie za talię przyciągając bliżej, miłość, pasja, poświęcenie, to wszystko było w tym jednym pocałunku. Czułam bicie jego serca naprzeciwko mojej klatki, fajerwerki, a także motyle w brzuchu, jego język zaczął iść swoją drogą w moich ustach, gdy je otworzyłam jako pozwolenie, zaczął powoli delektując się mną, liżąc każdy zakątek moich ust, a ja ruszałam językiem dotykając jego. Delikatnie pogłaskałam go po policzku i szyi, i przeniosłam dłonie w jego włosy, przerwał pocałunek i patrzeliśmy się na siebie, bez tchu, żadne z nas nie musiało niczego mówić.
Był to pocałunek, kocham go tak kurewsko mocno i nikt, nic tego nie zmieni.
Nic.

*** 
Z tym oto rozdziałem żegnam się z Wami. Niestety jest już to koniec tego opowiadania. Jednakże wchodźcie tutaj dalej, gdyż zamierzam zacząć tłumaczyć inne, równie genialne opowiadanie. Dziękuję, że tutaj wchodziliście i czytaliście, mimo, ze było was niewielu :) Kocham Was za to. :) Dziękuję. 


10 komentarzy:

  1. kurde płaczę :( to nie może być koniec . Dziękuję, że tłumaczyłaś :) kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  2. O. M. G. Tylko nie koniec. Kocham to <3<3 Moglabyś mnie poinformować jak zaczniesz tłumaczyć coś nowego ? Gg: 42687533

    OdpowiedzUsuń
  3. mam łzy w oczach, dziękuje ze poświęciłas swój wolny czas aby tłumaczyć dla nas to opowiadanie
    Jesteś kochana
    Dziękuje <333

    OdpowiedzUsuń
  4. A będziesz tłumaczyć sequel tego? c: <33

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNE! Eh dlaczego to juz koniec... :(

    OdpowiedzUsuń
  6. :O :O:O:O:O:O:O :O jak to już koniec?!?!?!?!? Tak nie może być :( to był zajebisy rozdział, i tak cholernie słodkiiii <3 Boże ja też chce takiego chłopaka ;_;
    Mam nadzieje że kolejne opowiadanie które zaczniesz tłumaczyć bedzie tak samo zajebiste jak to <3<3<3<3 Czekam z niecierpliwością :33

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Szkoda ,że koniec. Podoba mi się <3
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. co, jaki koniec ? :c
    OMB tak bardzo idealnie, jejku cudowna historia <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka romantyczna historia, aż chce się przeżyć takie coś w realnym życiu:) cudowne xoxo

    OdpowiedzUsuń