czwartek, 10 października 2013

18. Jej punkt widzenia

Z punktu widzenia Anonima:
Szkoła. Szkoła. Szkoła.
Jaka pierwsza rzeczy przychodzi ci do głowy, kiedy usłyszysz słowa szkoła? Być może - nuda, piekło lub męczarnia.
Jestem inna. Lubię szkołę. Uważam się za inteligentną uczennicę, lub jak to ludzie mówią w dzisiejszych czasach 'kujonem'. Jeśli myślisz, że kujon nie jest zawsze mądry, zgadzam się z tobą. Nazywa się ludzi kujonami przez sposób w jaki mówią, chodzą, jak się ubierają, lub dlatego, że noszą okulary. Kujon jest jak obelga. Nie noszę okularów.  Nie chodzę dziwnie - czasami chodzę jak pingwin, ale przez okresowe skurcze. Ubieram się.. dobrze, tak myślę. Bluzka i dżinsy lub sweter/bluza. Mówię normalnie, właściwie mam brytyjski akcent (mój tata jest brytyjczykiem). Nazywam się... autorka tej historii powiedziała, że nie mam pozwolenia tego powiedzieć. Musicie zgadnąć. Teraz jestem anonimowa. Idąc szkolnym korytarzem, czuję, że dzisiejszy dzień będzie jednym z najgorszych, czuję to w moim brzuchu. Niektórzy ludzie rozpoznają mnie i mówią cześć lub co tam. Ja tylko przytakuję lub mówię 'cześć', jak widzicie nie jestem zbytnio towarzyska.
- ... - Usłyszałam jak ktoś woła moje imię, kiedy odwróciłam się zobaczyłam, że był to Chaz i Calum. Westchnęłam.
- Tak.. Coś chcecie ode mnie? - Zapytałam, zdenerwowana ich obecnością. Są tak pewni siebie i spali prawie z każdą, nie żartuję.
- Właściwie tak. - Powiedział Calum patrząc na tyłki niektórych dziewczyn przechodzących obok nas. - Chcielibyśmy się z tobą przespać. - Powiedział Chaz. Boże, przeprowadzaliśmy tą rozmowę 3 DNI TEMU!
- Cholera, kurwa nie! - Krzyknęłam, sprawiając, że niektóre głowy odwróciły się w naszym kierunku.
- Cholera, próbujemy przespać się ze wszystkimi dziewczynami z tej szkoły! I chcemy z tobą, bo jesteś najgorętsza.. - Zasłoniłam uszy moimi rękoma.
- Nie chcę tego słuchać, spieprzajcie. - Powiedziałam odchodząc od nich. Wciąż przykrywając uszy.
Przysięgam, że jeśli ktoś z was skończy z tą dwójką to mi bardzo przykro.
Idąc korytarzem na moją pierwszą lekcję zauważyłam go, śmiejącego się z Dylanem przy szafce. Wyglądał absolutnie dobrze jak na ucznia. Pieprzyć to! Wyglądał absolutnie niesamowicie jak na człowieka!
Słyszę śpiew aniołów poprzez jego śmiech. Boże, naprawdę ze mną źle. Wciąż na niego patrzyłam, więc prawdopodobnie zauważył, że ktoś mu się przygląda, kiedy nasze oczy się spotkały.. odwróciłam wzrok starając się ukryć rumieniec.
Nie ma nic do opowiedzenia o mojej pierwszej lub drugiej lekcji, cóż jeśli chcecie wiedzieć, mój nauczyciel chemii, który jest kobietą, nie wiedziała, że ma okres - i na jej całej białej spódniczce można było zobaczyć krew, cóż chłopcy byli zdegustowani, a dziewczyny starały się jej pomóc.
Czas lunchu.
Mój stolik jest blisko drzwi, gdzie siedzą 'normalni' uczniowie. Jego stolik jest na środku, oczywiście dla tych popularnych.
- ... w porządku? - Zapytał mnie mój przyjaciel Henry siadając naprzeciw mnie. - Ahhh, czekasz na niego? - Zapytał. - Przyjdzie, nie martw się, odpisuje na twoje listy? - Uśmiechnęłam się i przytaknęłam głową. - Szczęściara, jeślibym nim był prawdopodobnie hmm.. znalazłbym cię i zabił. - Zaśmiałam się.
- Spadaj Henry!
Przyszli nasi przyjaciele, a ja i Henry nie powiedzieliśmy do nich słowa.
- ... wiem, że nigdy on ci nie przejdzie, ale jeśli coś.. coś się dzieje, proszę powiedz mi o tym, chcę być przyjacielem, który zawsze będzie przy tobie. - Powiedział, uśmiechając się do mnie. Jest najsłodszy.
- Dzięki Ry. - Uśmiechnął się.
- Aw, tęskniłem za tą ksywką! - Powiedział czochrając moje włosy.
- Ry, nie włosy! - Krzyknęłam. Poczułam wszystkie spojrzenia na mnie. O Boże.
- Dlaczego jesteście wszyscy tak cicho?
To był on.
- Ta dziewczyna właśnie krzyczała. - Powiedział ktoś wskazując na mnie. Boże. Schowałam twarz w koszulce Henryego, Justin zachichotał.
- W takim razie pozwólcie jej krzyczeć, wracajcie do własnych żyć. - Wszyscy zaczęli ponownie rozmawiać.
Jak można go nie kochać.
Wszystko było w porządku, dopóki..
- CO DO CHOLERY. - Krzyczał Chaz na Justina.
- Chaz zamknij się kurwa i siadaj. - Powiedział Justin.
- Nie stary, kurwa nie! Dostajesz anonimowe listy. To kurewsko straszne!
Myślę, że zapomniałam jak się oddycha, Henry wstał z siedzenia i powiedział Emily, która siedziała obok mnie, by się przesunęła, kiedy to zrobiła Henry zajął jej miejsce i trzymał mnie mocno za dłoń.
Spojrzałam na niego i uśmiechnął się do mnie.
- Znajdziemy tego kurewskiego anonima, a ty nigdy ponownie nie odpiszesz na jej listy. BOŻE JESTEŚ TAKI PIEPRZNIĘTY! - Krzyczał Chaz.
- Jesteś kurewsko dramatyczny! PRZESADZASZ! - Krzyczał na niego Justin.
- To wszystko moja wina. - Wyszeptałam, wystarczająco głośno, by usłyszał to Henry. - Nic nie jest twoją winą.
- Muszę stąd wyjść Henry. - Ścisnęłam jego rękę. - Nie. Byłoby podejrzane jeślibyś wyszła, zostań ze mną, wszystko będzie dobrze.
To było kłamstwo.
- Ktokolwiek napisał te LISTY MIŁOSNE to mojego najlepszego kumpla niech PRZESTANIE.
Nie mogę przestać.
Nie przestanę.
Pieprz się, Chaz.

3 komentarze:

  1. Biedny anonim.. :( A co z Change? Bo jak wchodzę w linka to pisze "blog został usunięty" :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna. :( ale dobrze że sie nie poddaje <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMB jaka biedna...:c

    OdpowiedzUsuń