Z punktu widzenia Dylana:
Wychodząc z domu Justina, zobaczyłem grupkę dziewcząt przed jego domem.
- Um, co tutaj dziewczyny robicie? - Była to Becca, Stacey i Leah.
- Pan Terry dał nam to. - Leah podała mi kartkę. - I powiedział żebyśmy dały to Justinowi, ale um.. on ostatnio wygląda okropnie boimy się dać mu tą kartkę, więc..
Miały rację. Ostatnimi dniami wyglądał okropnie. Po tym co się z nim stało, z Rose i anonimem, stał się cichy, rzucał piorunujące spojrzenie jeśli ktoś chciał porozmawiać. Rozmawiał tylko z ciocią Pattie, mną, Ryanem, Calumem i Chazem. Chaz poprosił Justina o wybaczenie, zaczekajcie, nie, on o nie błagał.
Justin przestał mówić o Rose i o anonimie, wzdryga się, kiedy o to pytał, czasami zamykał uszy swoimi dłońmi, kiedy próbowałem o tym porozmawiać.
- Dam mu to, dziękuję dziewczyny. - Powiedziałem uśmiechając się do nich, kiedy odeszły, udałem się do domu Justina.
- Już wróciłeś Dylan? Stęskniłeś się za mną? - Uśmiechnęła się do mnie ciocia Patty.
- Jakieś dziewczyny przyszły, by dać Justinowi tą kartkę. - Powiedziałem pokazując jej karteczkę. - Ale zbyt się go bały. - Ciocia podniosła brwi.
- Bały się mojego syna? Okej, Dylan, dam tą kartkę Justinowi, a teraz usiądź w jadalni, zrobię ci herbatę i przeprowadzimy długą rozmowę o zachowaniu mojego syna, wiem, że coś jest nie tak i nawet nie próbuj odchodzić. - Uśmiechnąłem się i przytaknąłem głową.
Zasługuje na to, by wiedzieć co się dzieje z jej synem. Poszedłem na górę do pokoju Justina, najpierw zapukałem.
- Po prostu już wejdź. - Powiedział. - Oh. Co tam? - Zapytał wciąż patrząc na książkę przed nim.
- Musisz przestać się uczyć, w poniedziałek jest ostatni egzamin i to jeszcze z angielskiego, z którego jesteś dobry, wyluzuj zanim twoja głowa eksploduje. - Mogłem zobaczyć jak wywracał oczami.
- Tylko dlatego, że jestem w tym dobry nie sprawia, że nie muszę się uczyć. - Powiedział.
- Ah, cóż, jakieś dziewczyny dały mi tą kartkę, powiedziały, że pan Terry kazał im dać ją tobie. - Położyłem kartkę na jego biurku i wyszedłem.
- Myślałem, że to od niej. - Usłyszałem zamykając drzwi.
Siedząc w jadalni, czułem jak moja ciocia Pattie staje się zszokowana i smutna.. Chodzi o to, Justin jest.. nigdy taki nie jest. Ciocia Pattie przyszła do jadalni dwie minuty później, dając mi kubek herbaty.
- Dziękuję. - Powiedziałem, a ona przytaknęła, siadając naprzeciwko mnie.
- Odkąd zacząć? - Zapytałem. Przewróciła oczami.
- Od początku Dylan.
- To długa historia. - Spojrzała na zegarek na ścianie.
- Mam 4 godziny. - Powiedziała. Przytaknąłem głową.
- Więc.. - Odchrząknąłem. - Justin dostał kilka listów miłosny od anonima, odpowiedział jej kilka razy. Pewnego razu, w stołówce zapytałem go co to są za listy i wtedy siedzieliśmy z Chazem, Ryanem i Calumem, jak zwykle. Chaz oszalał, kiedy dowiedział się o listach, krzyczał na Justina, że jest popieprzony lub był, ponieważ odpowiedział anonimowi na listy, i że anonim może być prześladowcą, a prześladowcy są niebezpieczni, ale Justin wierzył, że ktokolwiek wysłał te listy nie jest prześladowcą. Uwierzyłem mu tez, chodzi o to, ona wie o Justinie od swoich przyjaciół. Chaz krzyczał w stołówce mówiąc, że ktokolwiek wysyła te listy musi przestać. I tak zrobiła. Przestała wysyłać listy. Justin czuł się naprawdę źle, myślę, że wciąż czuje się źle, powiedział, że złamał czyjeś serce i nie czuje się z tym dobrze. W tym samym dniu dostał jej ostatni list, potem dowiedział się, że dziewczyna którą kochał - kocha przeprowadza się na Alaskę. - Usłyszałem jak cioci zaparło dech. Spojrzałem na nią i spojrzała na mnie w stylu "kontynuuj." - Był zdesperowany, płakał przede mną i ja.. Ostatnio widziałem go jak płakał, kiedy odszedł wujek Jeremy. - Trząsłem się i zacząłem płakać przed ciocią Pattie, spojrzała na mnie zatroskana. - On jest moim najlepszym przyjacielem, bardzo go kocham, znam go od kiedy miałem dwa latka, kiedy jest skrzywdzony, to ja też. Jest dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem... Przepraszam.
- Nie przepraszaj skarbie, to nie twoja wina, dla niego też jesteś jak brat. Jesteś dla mnie jak drugi syn. - Uśmiechnąłem się do niej i przestałem płakać.
- Więc.. jak ta dziewczyna ma na imię?
- Anonim? - Przytaknęła. - Wciąż jej jeszcze nie znaleźliśmy.
- A dziewczyna?
- Oh.. Rose Evelyn, wpadł na nią kilka tygodni temu na szkolnym korytarzu... Powiedział mi, że była wolontariuszką w bibl.. - Przestałem mówić. Rose Evelyn była wolontariuszką w sali fizycznej, a nie w bibliotece. Jestem tego pewien. Muszę iść do biblioteki. Nie, idę do domu bibliotekarki.
- Ciociu Pattie, muszę iść, porozmawiamy później. - Powiedziałem, wybiegając z domu. - Do zobaczenia! Życzę miłego dnia mamo Pat! - Powiedziałem zamykając drzwi. Boże, cholera.
Jechałem tak szybko jak mogłem, i kiedy zobaczyłem dom bibliotekarki zaparkowałem przed jej domem i od razu pobiegłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem kilka razy.
- Cierpliwości, gotuję. - Krzyknęła, czekałem dwie minuty, zanim w końcu otworzyła drzwi, wyglądała na zaskoczoną moim widokiem.
- Dylan Dale! Co ty tutaj robisz, synku? - Zapytała podnosząc brwi.
- Jedno pytanie, zna pani Rose Evelyn?
- Oczywiście! Ona i jej najlepsza przyjaciółka chodziły do biblioteki każdego dnia, zanim nie przeprowadziła się na Alaskę..
- Była wolontariuszką w bibliotece?
- Nie, była wolontariuszką w fizycznym laboratorium.
- Wiedziałem! - Krzyknąłem, a bibliotekarka podskoczyła. - Przepraszam, nie chciałem pani przestraszyć. Mam zagadkę do rozwiązania! - Pobiegłem do samochodu. Więc kogokolwiek spotkał/widział Justin nie jest Rose Evelyn. Dziewczyna sfałszowała swoją tożsamość. Justin nie jest zakochany w Rose Evelyn.
:)
OdpowiedzUsuńWoow super czekam na nn ; )
OdpowiedzUsuńHjdjdwfcsd czekam na kolejny *-*
OdpowiedzUsuńSwietne jest to opowiadanie. Czekam na nn eh uz nie moge sie doczekac:) xoxo
OdpowiedzUsuńOMB ale się dzieje <3
OdpowiedzUsuń