środa, 30 października 2013

28. Jego punkt widzenia

Z punktu widzenia Justina:
Wstałem o 7 rano, dzięki Bogu, że nie ma dzisiaj szkoły, przerwa końcowa. Nawet nie wiem co założyć, ale znajdę coś później, teraz muszę zrobić coś ważniejszego.
Założyłem czarną koszulkę i dżinsy oraz czarne buty supra. Szczere, nie mam pojęcia, dlaczego ubrałem się cały na czarno. Czekając na przyjście Dylana, który ma przyjść za prawdopodobnie 5 godzin, zdecydowałem sprawdzić facebooka, jej facebooka.
Jestem jej ciekaw i chcę wiedzieć więcej. Spoglądam na jej zdjęcie i chłopaka w szkole, chłopak obejmuje ją ramionami, patrzy głęboko w oczy, ze zdjęcia można dowiedzieć się, iż jest on w niej zakochany. Nienawidzę go. Już go nienawidzę, jestem zazdrosny, kurewsko zazdrosny! Śmiała się do osoby, która robiła to zdjęcia lub do kogoś poza aparatem. Wyglądała pięknie.
Kliknąłem na komentarze i czytałem każdy z nich, ma aż 30 komentarzy. Są one pełne komplementów i tego jak to bardzo jej zazdroszczą urody. Ten chłop to Ry lub Henry. Jest w drużynie hokejowej, jest popularny i znam go, ale czemu nigdy nie poznałem Leny? Chodzi o to, wiem, że kiedy chodziliśmy do 9 klasy to rozmawialiśmy, ale straciłem pamięć. Po prostu świetnie.
Straciłem pamięć, kiedy byłem w 10 klasie, moja rodzina i ja byliśmy w drodze do domu rodziców mojego taty. Uderzył w nas autobus. Mój tata zmarł w ten dzień, najdziwniejszą rzeczą jest to, że nie pamiętam wiele rzeczy, ale pamiętam ostatnie słowa taty do mnie, "Nie kłóć się z przyjaciółmi, nie bądź draniem dla dziewcząt, opiekuj się twoją matką i bądź dżentelmenem."
Tęsknię za nim, bardzo. Odetchnąłem ciężko. Spoglądałem na jej następne zdjęcie, jej i Rose, na lotnisku przytulających się i płaczących. Aw, Rose musi być naprawdę dla niej ważna.
Czekajcie.. Wziąłem torbę z podłogi i otworzyłem ją, szukałem listu, ale nie mogłem go znaleźć. Co do cholery się z nimi stało? Zawsze kładłem je do torby.. Dylan. Sukinsyn.
Ona napisała coś w liście o tym, że Rose jest tą, która zna prawdziwą ją, jeśli się nie mylę to tak napisałą. Przez godziny tylko patrzyłem na jej zdjęcia. Zadzwonił dzwonek, szybko zbiegłem i otworzyłem drzwi, widząc przed sobą samego diabła, Dylana, uśmiechającego się.
- Czy Justin Bieber jest podekscytowany zobaczeniem miłości swojego życia? - Mrugnął.
- Zamknij się. - Jęknąłem. Zamknąłem i zakluczyłem za sobą drzwi.
Idąc do samochodu Dylana, czułem jak dźgnął mnie z tyłu, co sprawiło, że się do niego odwróciłem.
- Dobra dobra, kochaneczku. Ty prowadzisz. - Powiedział dając mi kluczyki.
- Co? - Zapytałem.
- Słyszałeś mnie. Dużo mi zawdzięczasz..
- Cholera. Dobra, będę kierował.
- Nie zrań mojego dziecka. - Krzyknął wysokim dziewczęcym głosikiem.
Cholera.
- Dokąd? - Zapytałem odpalając auto. Zachichotał.
- Jej dom, dupku.
- Wiesz gdzie mieszka? - Zapytałem.
- Oczywiście. - Powiedział, patrząc na swój telefon. Szczerze jestem zazdrosny, ale to Dylan i mu ufam. Jest dla mnie jak brat.
W samochodzie panuje cisze, Dylan tylko mówi, kiedy daje mi wskazówki do jej domu i to wszystko.
Zaparkowaliśmy przed jej domem i poszliśmy do drzwi.
- Dziwnie, ostatnio jak tutaj byłem nie było dzwonka.-  Powiedział klikając na niego.
Ktoś otworzył drzwi kilka sekund później - miałem nadzieję, że będzie to Lena, ale zobaczyłem faceta - przystojnego (nie jestem homo), wysokiego i umięśnionego.
- Ah! Wujku Leny!
- Ty.
- Ja?
- Ty ponownie.
- Tak, ja znowu, ale teraz mam ze sobą przyjaciela. - Powiedział, Leny wujek jest prawdopodobnie ode mnie starszy tylko o 5 lat, patrzył na nas.
- A Ty kim jesteś? - Powiedziesz, że nie jesteś taki jak on. - Powiedział patrząc na Dylana.
- Jestem Justin, myślę, że nie jestem taki jak on? Miło cię poznać. - Powiedziałem podając mu rękę, spojrzał na nią przez sekundę i potrząsnął nią.
- Dominic, przyjemność po mojej stronie. - Usłyszałem śmiech Dylana.
Przysięgam, że czułem coś pomiędzy nimi, ale Dylan nie jest gejem? Chodzi o to, on lubi sypiać ze wszystkimi - nie tak bardzo jak Chaz, ale lubi.
- Jest Lena w domu? - Zapytałem.
- Nie, jest w galerii z... Henrym, myślę, że to jego imię.
- Kręcone włosy, trochę opalony, czarne włosy, siwe oczy? - Zapytał Dylan.
- Tak. - Dom powiedział patrząc na Dylana.
- Tak, to on, w takim razie chodź J, pa Dom.
- Jesteś gejem? - Zapytałem, kiedy wsiedliśmy do samochodu, w drodze do galerii.
- Nie. - Odpowiedział, wiem, że jest nerwowy.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko temu? - Zapytałem patrząc na niego przez kilka sekund.
- Skup się na drodze, i tak, wiem, że nic nie masz. - Powiedział.
- Okej.
Po dziesięciu minutach ciszy, przemówił.
- Jestem biseksualny. - To ma sens.
- Okej, stary, ukradłeś czy nie moje listy? - Zaśmiał się.
- Ukradłem, mam je w torbie, dam ci je jutro. - Przytaknąłem.
Kiedy przybyliśmy do galerii, zaparkowałem samochód obok Henryego. Nie jestem prześladowcą, to po prostu jego samochód jest czerwony i naprawdę lśniący, bardzo bardzo lśniący.
- Gdzie powinniśmy iść? Chodzi o to, stary, tam jest 30 sklepów, zaczekaj, jest 12, prawdopodobnie mają lunch, więc chodźmy poszukać w dziale jedzenia. - Spojrzałem na niego i przytaknąłem.
Typowi detektywi. Śmiałem się wewnętrznie, cholera. W dziale jedzenia rozglądałem się, oczywiście szukając kogoś - nie kogoś, tylko ją.
Zauważyłem Henryego siedzącego z dziewczyną naprzeciw niego. Nie mogę zobaczyć jej twarzy, bo siedzi do mnie plecami, ale wiem, że to Lena, z koloru włosów i skóry. Spojrzałem na Henryego ze złością i zazdrością.
Ona jest moja!
A ja nie dzielę się tym co jest moje.
- Dylan, to Henry. - Powiedziałem, wskazując na Henryego.
- O mój Boże, na co my czekamy, chodźmy. - Pociągnął moje ramię, a ja szybko się uwolniłem od jego dłoni.
 Henry widzi nas idących prosto do nich i mówi coś do Leny, patrząc na jego usta, myślę, ze mówi "on idzie prosto do nas, nie odwracaj się."
O mój Boże.
Teraz, stojąc za dziewczyną, w której jestem zakochany, za moim najdroższym anonimem.
Henry patrzy na mnie i podnosi brwi.
Nie obchodzisz mnie, Henry.

4 komentarze: